Kościół i klasztor Franciszkanów
Na wprost wyjścia z kościoła św. Trójcy znajduje się kościół i klasztor Franciszkanów, z wejściem głównym od strony Plant w pobliżu ul. Franciszkańskiej.
W kościele Franciszkanów aż duszno od oparów krakowskiego mistycyzmu, wywołanego przez rozbuchaną secesyjną sztukę i przez wciąż żywe echo wydarzeń historycznych, które rozegrały się w tych murach. Ów tajemniczy duch miejsca podsyca żarliwość rzesz wiernych pielęgnujących kult tutejszych świętych i cudownych obrazów.
Świątynia, którą wzniósł książę Henryk Pobożny w połowie XIII w., już pod koniec owego stulecia dała schronienie walczącemu o tron Władysławowi Łokietkowi ukrywającemu się przed wrogami.
Tu spoczął Bolesław Wstydliwy z żoną św. Kingą i siostrą bł. Salomeą. Na krużgankach klasztoru 12-letnia zakochana Jadwiga spotykać się miała w sekrecie ze swoim mężem, 14-letnim pięknym Wilhelmem Habsburskim (mężem, ale ponieważ małżeństwo było jeszcze non consummatum, więc unieważniono je w odpowiednim momencie). W tutejszym kościele przyjął chrzest Władysław Jagiełło. Tu, w zakrystii, rozwścieczeni mieszczanie zabili aroganckiego magnata Jędrzeja Tęczyńskiego, który ścigany po całym Krakowie za znieważenie mieszczanina schronił się w świętym przybytku. Fakt, że zabójcy nie zawahali się sprofanować kościoła, jest jeszcze jednym dowodem na to, że pobożność ludzi średniowiecza i renesansu była zupełnie inna, niż nam się dziś wydaje. Wielokrotne pożary świątyni nie oszczędziły prawie nic z dawnego, średniowiecznego wyposażenia, które w II połowie XIX w. zastąpiono neogotyckim. Rok 1900 przyniósł kościołowi genialne dzieło Stanisława Wyspiańskiego, rzucające na kolana wiernych i niewiernych witraże należące do najlepszych w skali światowej. Najsłynniejszy z nich – Bóg Ojciec – Stań się – wypełnia okno w fasadzie nad głównym wejściem. Kiedy słońce przenika płomienne płaszczyzny witraża, jest się pod wrażeniem piękna i potęgi dynamicznego wizerunku Stworzyciela wypowiadającego słowa Stań się!
W prezbiterium znajdują się inne witraże Wyspiańskiego przedstawiające św. Franciszka i bł. Salomeę oraz cztery żywioły: Powietrze, Wodę, Ogień i Ziemię. Obecność Wyspiańskiego przebija także z przesyconej kolorami, złożonej z motywów roślinnych, heraldycznych i geometrycznych polichromii w prezbiterium i transepcie. Polichromię w nawie głównej wykonał w 1900 r. Tadeusz Popiel, a Józef Mehoffer -wybitny twórca krakowskiej secesji – zilustrował Drogę Krzyżową w kaplicy północnej.
Kościół Franciszkanów jest jednonawowy. Mniej więcej w połowie nawy po obu stronach znajdują się wejścia do kaplic bocznych. Kaplica prawa (południowa) pw. Matki Boskiej Bolesnej, wyodrębniona z części krużganków klasztornych, jest wydłużona, ciemna i pachnie kadzidłem. Niemal całą uwagę skupia późnogotycki obraz Smętnej Dobrodziejki. Po drugiej stronie nawy, w kaplicy północnej zwanej kaplicą Męki Pańskiej, od XVII w. do dziś odprawia swoje nabożeństwa Arcybractwo Męki Pańskiej, którego członkowie noszą czarne okrycia z głębokimi kapturami, w rękach dzierżą trupie czaszki i wypowiadają słowa: pamiętaj człowiecze na śmierć. Arcybractwo, wywodzące się z tradycji kontrreformacji, otrzymało w swoim czasie przywilej ułaskawiania w Wielki Czwartek człowieka skazanego na śmierć. Dziś współtworzą niezwykłą aurę uroczystości wielkopostnych. Do północnej strony prezbiterium przylega kaplica bł. Salomei z jej relikwią i z grobem Bolesława Wstydliwego. Przy odrobinie szczęścia, jeśli akurat nie są przeprowadzane remonty, można zwiedzić krużganki franciszkańskie, ozdobione niezwykle cennymi obrazami z epok gotyku, renesansu i baroku. Najstarszymi i bezsprzecznie najcenniejszymi są freski: Stygmatyzacja św. Franciszka, Zwiastowanie oraz Chrystus w tłoczni mistycznej.
Od południowej strony z kościołem Franciszkanów sąsiaduje reprezentacyjny gmach pałacu Wielopolskich, wybudowany w XVII w., a po fatalnym w skutkach pożarze w XIX w. odrestaurowany i powiększony. Obecnie jest siedzibą Urzędu Miasta Krakowa.
W tym samym czasie, gdy heretycy w całej niemal Europie zarzucali Kościołowi opływanie w dostatki, nieznajomość Pisma i obłudę, a dominikanie mieli im do zaproponowania swój budujący przykład lub stos, Franciszek Bemardone z Asyżu wybrał los kontestatora. Z perspektywy XX w. postrzegamy go trochę jako nieszkodliwego dziwaka – niesłusznie. Odwróćił się plecami od nieustannych patriotycznych wojen swojej ojczyzny. Asyżu, z sąsiadem Perugia, pogardził majątkiem i pozycją społeczną odziedziczona po ojcu, który go za to uroczyście wydziedziczył, swoim przykładem ewangelicznego ubóstwa i pokory kłuł w oczy kler i papiestwo. Przez kilkanaście lat zmagał się z niechętną i podejrzliwa hierarchia kościelna o zezwolenie na utworzenie zakonu praktykującego prawdziwe ubóstwo. Kiedy piąta krucjata, z królem francuskim i baronami znalazła się w śmiertelnym potrzasku okrążona w Egipcie, Franciszek uzyskał posłuchanie sułtana Al-Kamila i wyjednał wypuszczenie krzyżowców, za samo tylko słowo honoru (1219 r.). Tak bosy biedaczyna z Asyżu zawstydził Europę. Już w 1240 r. powstał pierwszy klasztor w Krakowie, mieszczący się do naszych czasów przy placu Franciszkańskim.
Historia zgromadzenia to niekończący się ciąg sporów miedzy zwolennikami skrajnego ubóstwa a „myślącymi realnie” w tej materii. Reguła była zmieniana kilka razy, zaś zakon dzielił się wciąż na liczne odłamy, z których najradykalniej ubogie były zwalczane mieczem, klątwą papieską i stosem (spirytuałowie, Bracia Apostolscy, fraticelli). Obecnie można się doliczyć kilkunastu różnych zakonów wywodzących się od Franciszka, od bardzo ubogich po całkiem zamożne. Franciszkaninem był wybitny filozof Wilhelm Ockham z Oxfordu. Klasztor krakowski prowadził ożywiona działalność duszpasterska i społeczną, skryptorium. Cieszył się sympatią i opieka władców.